wtorek, 25 lutego 2014

Musthave urodzinowy !

Powoli przymierzam się do ogarnięcia prezentów na TRZECIE urodzinki Zuzi!
Ale ten czas leci!
Te prawie 3 lata minęły jak palcem odjął..
Co do prezentu chciałabym jej sprawić rowerek biegowy.
Zwykły na czterech kółkach już ma, ale jest trochę za duży dla niej.
Pedałować nie umie jeszcze i jakoś do tego jej się nie pali.
Ostatnio widziałam jak dziewczynka śmigała na takim biegowym rowerku po centrum handlowym, miała mniej więcej tyle lat co Zuzka.
Chciałam go jej kupić na zeszłe urodziny, lecz mój mąż stwierdził, że lepiej kupić ten na czterech kółkach i co? I stoi w garażu i czeka aż podrośnie..
O tak on wygląda:

Wolałabym jej teraz kupić rowerek biegowy.. I tak szukam po internecie, rozglądam się. Spodobały mi się te:
1) Rowerek firmy FLIMBOO 139,99 zł
Oferuje:
Dane techniczne:
- wytrzymała drewniana konstrukcja  
- 12" pompowane koła
- wysokość siodełka od podłoża regulacja w zakresie 34 - 40 cm   
- mocna rama  
- łożyskowane koła
- regulowana wysokość siodełka    
- miękkie, profilowane siodełko    
 - niewielka waga - tylko 5 kg.

2)  Drewniany rowerek biegowy Tuptup LIMO 169,99zł
  • regulacja wysokości siodełka w zakresie 32-41cm
  • solidna rama drewniana ze sklejki brzozowej
  • antypoślizgowe rączki z tworzywa sztucznego
  • wygodne siedzisko wykończone skórką
  • bezpiecznie ograniczony skręt kierownicy do ok 23 stopni
  • w pełni pompowane koła 12″, wyposażone w łożyska
  • materiałowy koszyczek na kierownicę
  • waga 3,5 kg
  • wymiary: D85 x SZ37 x H54 cm
  • wymiary opakowania: D55 x SZ16.5 x H31.5 cm
  • gwarancja 2 lata
  • certyfikat CE, TUV 

3)  KinderKraft Rowerek biegowy Runner szaro-zielony 129 zł
 - drewniana solidna rama
 - rączki pokryte antypoślizgowym materiałem dla zwiększenia bezpieczeństwa
 - ograniczony skręt kierownicy
 - wygodne siedzisko
 - regulacja wysokości siodełka od 37 - 44 cm
 - pompowane koła
 - maksymalna waga dziecka 30 kg
- 12 calowe koła

4) Rowerek biegowy Magic Star 159,99zł
Wymiary rowerka: 82x36x52 cm 
Rozmiar koła w calach: "12" 
Rowerek posiada pompowane koła, 
regulowaną w trzech zakresach wysokość siodełka 35-40 cm. 
Na kierownicy specjalne rączki ochronne zabezpieczające np. ściany podczas zabawy w domu. 
Na kierownicy znajduje się również specjalna torba na akcesoria, torbę można odczepić. 
wysokość od podłoża do uchwytu: 37 cm, 
wysokość siodełka w najniższej pozycji: 35 cm, w poz. środkowej: 37,5 cm, w najwyższej poz. 40 cm; 
średnica koła: 28,5 cm; szerokość opony: 4,2 cm; wysokość opony: 3,8 cm; 
wysokość od podłoża do rączek: 37 cm; 
Widełełki wykonane ze klejki o grubości: 20 2m; 
Siodełko - długość: 18,5 cm, szerokość: 10 cm, 
rama wykonana ze sklejki grubości : 10 mm 
Torba do zawieszenia (zapinana na rzepy): wysokość: 20 cm, szerokość: 16 cm, głębokość: 10 cm
 Waga 4 kg, z opakowaniem: 5 kg. Szybki montaż - około 5 minut


5) Rowerek biegowy ARTI Speedy M Premium Pink - 92zł

Przeznaczony dla dzieci powyżej 3 lat
Dopuszczalne obciążenie 35kg

Funkcje:
- rowerek biegowy do nauki jazdy
- skrętna kierownica
- regulowana wysokość siedziska 33 - 43cm
- regulowana wysokość kierownicy 54 - 60cm
- dobrze wyprofilowana kierownica szerokość 45cm
- bezpieczne i antypoślizgowe rączki
- miekkie wygodne siodełko
- piankowe komfortowe koła
- łożyska w kołach
- tylny hamulec
- średnica koła 10"




W sumie to te 5 które mi się podobają i cena nie jest jakaś mega wygórowana!
Zastanawiam się czy lepiej drewniany czy metalowy/plastikowy?
Czy dla 3 latki średnica koła 10 czy 12 cali?
 Czy koła pompowane czy piankowe?
Może macie jakieś rady? 
Urodzinki Zuzanki już za miesiąc i 11 dni! ;)

środa, 19 lutego 2014

Pierwsze dziecko, pierwsza radość, pierwszy płacz, pierwszy kryzys....

Pierwsze dziecko, pierwsza radość, pierwszy płacz, pierwszy kryzys....

Gdy dowiedziałam się o pierwszej ciąży, bałam się panicznie, płakałam... Nie wiedziałam co mój obecny mąż zrobi w tej sytuacji... Przecież byliśmy tylko rok ze sobą, nie znaliśmy się jeszcze dobrze...
Ja przecież matura w maju, termin porodu na kwiecień...
Przecież nie dam rady, jak będę chodzić do szkoły jeżeli moja ciąża będzie zagrożona, jak nie zdam, jak nie dopuszczą mnie do matury? Takie myśli przebiegały przez pierwszych kilka dni...
Czas się wziąć za siebie!
Powiedziałam sobie, że nie mogę się poddać! Nie ma mowy!
Przecież to wszystko robię dla siebie i dla tego maluszka co mieszka w moim brzuchu!
Partner okazał się bardzo pomocny!
W 6 miesiącu ciąży wzięliśmy ślub cywilny (nigdy nie chciałam mieć nieślubnego dziecka - wiem, że to szybko, ale ja w NAS wierzyłam!)

Koniec stycznia, 16kg na plusie, nie dawałam rady usiedzieć po 9h w ławce.
Ustaliliśmy, że będę się uczyć w domu i przychodzić tylko na sprawdziany. OK.
3 kwiecień - termin porodu, spacer po bulwarze w Gdyni, ponad 2h, nic...

5 kwiecień, godzina 1.30 skurcze nieregularne, 3 rano mąż wstaje do pracy, mówię, żeby poczekał chwilę, najwyżej się spóźni... Czekamy kolejne 30 minut, chce mi się siku.. wstaję i pływam.. wody odeszły!
Budzę mamę (wtedy mieszkaliśmy z moja mamą), biorę szybki prysznic, maluję się :) oni biegają w kółko i każą się ubierać bo trzeba do szpitala jechać! Wybrałam szpital oddalony od mojego domu o 30km (Wejherowo). Po 4 trafiliśmy na SOR, tam badania, papierki, badania, papierki... 1,5 godziny mi to zajęło.. przed 7 na porodówkę z rozwarciem na 5cm. Męczarnie, prysznic, spacer do toalety (chyba nigdy nie szłam tak długo do ubikacji!), mąż cały czas przy mnie... nie wie co robić, nie wiem jak mi pomóc, prosiłam o znieczulenie (było za późno - 9cm), dali mi plastry z prądem (nie wiem jak to się fachowo nazywa) na moje bóle krzyżowe! Trochę pomogło.

 Godzina 11.25 we wtorek 5 kwietnia 2011 roku na świat przychodzi moje 3870g szczęście! 

Chciało mi się płakać ze szczęścia!
Po 2 dniach w szpitalu, wypuścili nas do domu i wtedy zaczął się kryzys...
Zuzia mnie pogryzła, nie miałam pokarmu, cały czas ryk, krzyk, noszenie na rękach....
Mąż w pracy, potem spał u siebie w domu, przyjeżdżał ok 17 do nas i wtedy mi pomagał.. 
Nie na długo bo o 22 chodził spać i o 3 do pracy, więc ja znowu sama byłam skazana na męczarnie..
Nie dałam rady.. Mama miała urlop NA SZCZĘŚCIE!
Przez kolejne 3 noce Zuzia spała z babcią, żebym ja mogła odpocząć, wyspać się..
Przestałam karmić, mało pokarmu i ona się nie najadała :( 
Bałam się, że wpadnę w deprechę!
Po 3 wyspanych nocach, podniosłam się!
Miałam siłę na wszystko! 
Było mi ciężko, bo nigdy w życiu nie trzymałam nawet takiego maleństwa na rękach a tu trzeba było się nim zająć! Wiedzieć czego chce! 

Po tygodniu męki, jakby wszystko się odwróciło! Zuzia przesypiała ładnie noce, nie płakała tak dużo. 
Poznawałyśmy się z dnia na dzień coraz lepiej!
Mieć takie małe cudeńko to coś pięknego!
Zaczęłam się spotykać z koleżankami na spacerkach, miałam ochotę się wszystkim pochwalić moją córką!

Teraz Zuzia zaraz skończy 3 lata, ten czas leci niesłychanie.
A ja nie wyobrażam sobie życia bez niej!
Są dni, kiedy mam dość wszystkiego, jak chyba każda matka. 
Ale kiedy Zuzia przyjdzie, przytuli, powie: Mamusiu ja cię kocham, przecież Ty wiesz!
To całe zło odchodzi na bok! 
Kocham być matką, kocham mieć dzieci, kocham moje córki i kocham mojego męża!
Za nich to bym w ogień mogła skoczyć!

Nie przypuszczałabym nigdy, że w wieku 19 lat, moje życia stanie do góry nogami.
I to wszystko się tak dobrze skończy!
Bałam się, że rodząc Zuzię będę złą matką (przez brak doświadczenia)
Ale każdy się uczy, każdy popełnia błędy!
Nigdy nawet nie myślałam o oddaniu dziecka czy aborcji... To nie wchodzi w grę!
Teraz jestem szczęśliwą matką i żoną!
I to dzięki Waszej trójce! :*

P.S. zastanawiacie się co z moją maturą? Tak dałam radę! Świadectwo z paskiem, najlepsza średnia w klasie (nie chwalę się, tylko pokazuję, że można!).
Matura zdana, nawet rozszerzona geografia! (uczyłam się sama w domu)

niedziela, 16 lutego 2014

wielki dzień dziewczyn!

WIELKI DZIEŃ !!!
Tak, pewnie myślicie dlaczego?

To Wam powiem!! :)

Dziś wyeksmitowaliśmy Martynkę do pokoju Zuzi....
Nadszedł ten czas, w końcu!
W końcu odzyskaliśmy z mężem sypialnię :)

Zuzia miała rok i 5 miesięcy jak ją przenieśliśmy do jej pokoju.
Martyna ma rok i 5 miesięcy i też nadszedł jej czas ;)

Jestem ciekawa jak to będzie, bo póki co śmieją się w najlepsze.

Martyna przyzwyczajona do ciszy, zamknięcia w pokoju, spania do 8.30
Zuzia, śpi przy otwartych drzwiach, hałasie (od tv i naszych rozmów) i wstaje przed 7.
Zuzia zawsze rano przychodzi do mnie do łóżka i ogląda bajki.
A teraz? Jutro? Jak to będzie?
Pewnie pobudka przed 7 i trzeba będzie wstać już na nogi :(

A ja kocham spać!!! :(

Mamy nie-jedynaków, czy Wasze dzieci śpią już razem w pokoju? 
Jak tak to od jakiego wieku?
Jestem ciekawa jak to u Was wygląda! ;)

czwartek, 13 lutego 2014

Gryzinitkowo ;)

Tydzień temu dostaliśmy prezenty od Gryzinitki :)
Jesteście ciekawi co ?
Otóż, dostaliśmy 2 kotki, bez których moje dziewczyny nie idą spać.
Zakochały się w nich bez pamięci!
Każda ma swojego kotka, który jest podpisany.
Martynka pierwsze co, to próbowała oderwać nos, jednak po 15 minutach prób pozbawienia kotka nosa, nie udało się! A co o tym świadczy?! Że oczy i noski są przyszyte perfekcyjnie!
Kotki są milutkie, idealne do przytulania, można je gdzieś przewiesić, dzięki krętemu ogonkowi.
Z praniem również nie ma problemu! :)
Zuzi kotek był już raz prany, ponieważ dostał 'strzała', kiedy to Zuzia miała grypę żołądkową....
Nic się nie stało, nic nie wyblakło, nic się nie wymiętoliło, jest IDEALNY :)
Chcecie je obejrzeć z bliska?
PATRZCIE:











 I jak Wam się podobają? :)

Kolejny zestaw jaki otrzymaliśmy to etui na kredki.
To jest hit nr 1 u nas! 
Już dawno nie widziałam, jak moje dziewczyny ze sobą współpracują ; )))
Dziewczyny wkładają kredki do każdej dziurki, uczą się przy tym odpowiednich manewrów.
Martyna szybko się denerwuje, ale wtedy wkracza Zuzia z pomocą :)
Etui można elegancko zawiązać, schować do plecaczka i zabrać ze sobą w każde miejsce nie bojąc się, że kredki się wysypią, czy pobrudzą coś w plecaczku. 
A dziecko będzie szczęśliwe jak w każdej chwili będzie mogło wyjąć swoje kredki i coś pokolorować :)
Prać można również, także nie trzeba się martwić, że jak się pobrudzi to już tylko do śmieci...











 Przyszedł czas na ostatni zestaw prezentowy ;)
A są to chustki.
Chustki, które można w różnoraki sposób wykorzystać.
Można użyć ich jako komin, czapka, gumka do włosów, opaska.... Zastosowań jest chyba z 30, jak nie więcej ;)
Bardzo mi się to podoba, że przy jednej rzeczy, można tyle różnych stylizacji zrobić :)
Jak tylko nadejdzie wiosna i lato to będziemy próbować wszystkiego!
Pani Gryzinitka przesłała nam również filmik, w którym jest pokazane jak wiązać tą chustę ;)
Zuzia bardzo fajnie wygląda z szarej chuście w czarne gwiazdeczki :)
Martyna nie chciała pozować, więc jej chustkę pokażę w przyszłości ;P
Ona dostała zwykłą granatową, dzięki czemu do wszystkiego będzie nam pasować! ;)







 
Za taką cenę, jaką oferuje przemiła Pani Gryzinitka, naprawdę warto zainwestować w te cuda dla swojego malucha :)
My kochamy rzeczy HANDMADE dlatego prezenty idealnie trafiły w nasz gust! ;)
A kto jeszcze nie trafił do Gryzinitki to zapraszamy prędziutko!

niedziela, 2 lutego 2014

Aktywna niedziela :)

Od razu z marszu chcę Was przeprosić, że dopiero dzisiaj post.
Niestety sesja dała o sobie znać, goście też. Brak czasu na cokolwiek.
Ale dziś jestem i piszę! :D

Dziś post o tym, jak aktywnie spędziliśmy niedzielę.

Od wczoraj piękna pogoda, słoneczko, temperatura na PLUS :)
Trzeba było to wykorzystać.
Dziewczynki od rana z dziadkami na dworzu.
Okazało się, że ulepili dużego BAŁWANA :D
Jeździli na sankach po ogrodzie. 
Szkoda tylko, że odwilż nastała bo one kochają śnieg :)


Martyna zasnęła na sankach, więc Maciek wziął ją do góry, rozebrałam ją z kurtki, czapki itp i położyłam ją do łóżeczka.
Biedne dziecko tak się wymęczyło, że spała 2,5 GODZINY !
Po jej drzemce, zjedliśmy obiad i pojechaliśmy na KULIG :) (p.s. oczywiście tylko dorośli)



Ale była jazda!
Jednak zakup tego QUADA to nie był zły pomysł :D
Tym bardziej jak mieszkamy na wsi a za płotem LAS :)
Wywrotki zaliczył praktycznie każdy :D

Zabawa była przednia! 
Takie staruchy a wybawili się lepiej niż małe dzieci :D
Na kuligu byliśmy około 1,5h, po czym wzięliśmy dzieciaczki i poszliśmy na spacer z nimi :)
Siedziały na saneczkach a my biegaliśmy i ciągneliśmy je.
Jeju jak ja kocham jak one się tak śmieją! <3
Nie ma nic piękniejszego :*
 Wujek chrzestny Zuzanki wozi dziewczyny ;)

 Cała banda :)
 Tu akurat mama zaczęła biegać :D

 Martynka biegnie do swojej chrzestnej Klaudii :)




Teraz dziewczyny padły. I coś mi się wydaję, że mam szansę jutro pospać do 8.30 :D hehe
Bardzo lubię takie niedziele, kiedy to mąż ma jedyny dzień wolny i możemy go wspólnie spędzić nie siedząc przed telewizorem, a dziewczyny będąc dziś około 4 godzin na dworze są dotlenione na MAXA :)

Poniżej zdjęcie z moją najlepszą, najwspanialszą, jedyną przyjaciółką na świecie! :*
 Z moim wspaniałym i niezastąpionym mężem i ojcem moich dzieci :D
 Pamiątkowo z BAŁWANEM :D

A Wy jak spędziliście weekend?
Też w miarę aktywnie czy przesiedziany w domu :) ?